Okoliczności towarzyszące hasłu „Zostań w domu” w ostatnim czasie pokazały wyraźnie, jak bardzo tęsknimy za naturą, kiedy odbierze nam się swobodę korzystania z jej darów. Kontakt z naturą ma zbawienny wpływ na poziom dobrobytu psychofizycznego człowieka. W sytuacji stresu i lęku to najlepsza kuracja odbudowująca siły witalne. Dlaczego warto pielęgnować więź z naturą? O tym piszemy poniżej.

Deficyt natury – czy czeka nas odejście od przyrody?

Współczesny człowiek pozbawiony jest kontaktu z naturą w takim stopniu, w jakim potrzebuje, aby czuć się dobrze i funkcjonować prawidłowo. Skutki odchodzenia od natury i uwzględniania jej jako stałego elementu w swoim stylu życia są bardzo liczne i dotykają tak dorosłych, jak i dzieci. Wystarczy wymienić choćby: problemy z koncentracją, zaburzenia sensoryczne, chroniczne przemęczenie, stres, irytację i nadmierne pobudzenie, stany lękowe i depresję.

Kilka dekad temu amerykański pisarz i dziennikarz Richard Louv zajął się badaniem związku człowieka z naturą. Jest on autorem sformułowania „deficyt natury” – określił nim zespół objawów, które mają swoje źródło w braku kontaktu z przyrodą. Dzięki spopularyzowaniu jego badań (książka Richarda Louva pt. „Ostatnie dziecko lasu” ukazała się również w Polsce) na szczęście coraz więcej mówi się o skutkach deficytu natury. Rośnie dzięki temu świadomość problemu i zagrożeń dla ogólnego dobrostanu człowieka, kiedy długotrwale pozbawi się go kontaktu z naturą.

Dlaczego kontakt z naturą jest tak istotny dla zdrowia?

Człowiek XX w. zachłysnął się możliwościami, jakie daje życie w mieście i stopniowo zaczął odchodzić od natury. Zupełnie jakby zapomniał, skąd pochodzi. Postęp cywilizacyjny to naturalna kolej rzeczy, ale gdy kosztem staje się brak stałego odniesienia do przyrody i włączenia jej w swoją życiową mapę, przenosi się to również na koszty emocjonalne i zdrowotne.

Tymczasem prawda jest taka, że jesteśmy biologicznie zaprogramowani na życie w naturze i nieustający z nią kontakt. Gdyby przyjrzeć się historii ludzkości, to dopiero od czasów rewolucji przemysłowej, a zatem od ok. 100 lat, człowiek swoim stylem życia oddalił się od środowiska naturalnego. Przedtem tysiące lat żyliśmy w przyrodzie. A zatem kontakt z naturą mamy zakodowany w genach i to jest właśnie to, czego potrzebujemy w dużej dawce, aby czuć się dobrze, zdrowo, witalnie i w pełni sił.

Niektórzy nazywają tę dużą dawkę witaminą N (jak natura). Rzeczywiście korzyści zdrowotnych z obcowania z przyrodą jest co niemiara. Na przykład w przypadku nadpobudliwych dzieci i nastolatków regularny kontakt z naturą owocuje dużo większym skupieniem. Dzięki niemu zwiększa się również wrażliwość i kreatywność. Przebywając w naturze, dzieci uczą się postrzegać świat wieloma zmysłami, co stymuluje ich rozwój, zapewniając różnorodne, odpowiednie dla ogólnego dobrego samopoczucia bodźce. Kontakt z przyrodą redukuje również skutki stresu i na wielu poziomach wspiera układ odpornościowy.

20 minut dziennie

Jak udowodniono w wielu badaniach, „witamina N” jest dużo skuteczniejsza niż farmakologia w przypadku zaburzeń koncentracji. W Laboratorium Krajobrazu i Zdrowia Człowieka na Uniwersytecie Stanowym Illinois przeprowadzono badania na grupie dzieci z zaburzeniami z grupy ADHD. Okazało się, że już 20-minutowa „zielona terapia” każdego dnia była skuteczniejsza niż specjalistyczne leki.

W owych 20 minutach najwyraźniej coś jest, ponieważ jak się okazuje, również w przypadku dorosłych podobna „zielona terapia” o wiele lepiej regeneruje siły witalne i dodaje energii do działania niż kolejna kawa w ciągu dnia. W dodatku nie powoduje nagłego spadku i jeszcze większego po tym znużenia jak w przypadku działania kofeiny. Zamiast więc pić kolejną kawę w ciągu dnia pracy, lepiej wykorzystać przerwę na 20-minutowy spacer po okolicznym parku. Dzięki temu poczujemy się lepiej i z nową energią wrócimy potem do swoich obowiązków. Ponadto taki spacer obniża poziom kortyzolu w ślinie o ponad 13%, co udowodniono w kolejnych badaniach, tym razem na Uniwersytecie w Chiba.

Również w przypadku seniorów kontakt z naturą ma zbawienne znaczenie, ponieważ przeciwdziała chorobie Alzheimera. I jak się okazuje, dotyczy to całkiem sporej grupy seniorów w Polsce, ponieważ dane pokazują, że w tylko w naszym kraju na otępienie typu alzheimerowskiego zapada około 400 000 starszych osób rocznie. Dbajmy zatem o naszych rodziców i dziadków, którzy ukończyli 65. rok życia i zachęcajmy ich do spacerów wśród natury, ponieważ po osiągnięciu tego wieku ryzyko zachorowania wzrasta u nich dwukrotnie z upływem każdych kolejnych 5 lat.

Lek na stres

W pakiecie zdrowotnym pod nazwą witamina N zyskujemy również działanie antystresowe. Kontakt z naturą, oprócz tego, że obniża poziom kortyzolu, to jeszcze zapewnia wyciszenie całego systemu fizyczno-psychicznego. Szkodliwy hałas komunikacyjny, w jakim funkcjonuje współczesny człowiek, jest jednym z bodźców stresowych, związanych z życiem w mieście. Stresujące decybele pogarszają samopoczucie, osłabiają koncentrację, a z czasem mogą prowadzić do nerwic, chorób serca i żołądka.

Kontakt z naturą zapewnia idealne środowisko do relaksu. Już choćby spacer po parku działa wyciszająco – i dosłownie, i w przenośni. Gdy na zewnątrz jest ciszej, w środku również się wyciszamy. Rozłożyste drzewa działają jak ekrany dźwiękoszczelne. Zamiast klaksonów, syren i silników spalinowych, słyszymy szum wiatru i śpiew ptaków. Tego rodzaju bodźce odbierane są przez nasz organizm jako przyjazne i relaksujące. Zapewniają poczucie bezpieczeństwa i obniżają napięcie psychiczne.

Nie bez znaczenia jest również obcowanie z zielenią. Jak się okazuje, sam kolor zielony działa kojąco na zmysły. Udowodniono, że chorzy, którzy mieli za oknem szpitala widok na zielone drzewa, szybciej dochodzili do siebie niż ci, których okna wychodziły na „wybetonowany świat”. Jeśli z jakichś powodów nie możemy pozwolić sobie na aktywne przebywanie w naturze minimum kilka razy w tygodniu, otaczajmy się na co dzień roślinami doniczkowymi – wystarczy postawić na parapecie lub balkonie kilka roślin, by zapewnić sobie odstresowujący widok.

Wzmacnianie odporności

Ruch na świeżym powietrzu, w naturze, to dawka zdrowia nie do przecenienia, mamy bowiem wówczas dwa w jednym: sport i naturę. A taka kombinacja działa jak tarcza odpornościowa. Układ przywspółczulny, odpowiedziany za wzmocnienie odporności, zostaje wówczas aktywowany.

WHO zaleca aktywność 10 000 kroków, czyli ok. 7 km, żeby czuć się dobrze. Warto przynajmniej połowę tej odległości przebyć szybkim marszem po parku lub lesie, by dostarczyć sobie pokaźną dawkę witaminy N, a tym samym odporność, tak dzisiaj istotną. Na budowanie odporności wpływ mają także inne, występujące w naturze elementy, takie jak witamina D, jony ujemne, fitoncydy o właściwościach antyseptycznych (naturalne „antybiotyki” wydzielane przez rośliny, kwiaty i krzewy), pożyteczne bakterie, które występują w glebie i wiele innych.

Ostatni czas pokazał wyraźnie całej ludzkości, że kontakt z naturą to ogromna wartość i gdy jej zabraknie przez dłuższy czas, organizm człowieka drastycznie odczuwa te braki. Pamiętajmy o tym. I szanujmy naturę, bo to ona utrzymuje nas przy zdrowiu i życiu.

WRÓĆ DO LISTY ARTYKUŁÓW