Sport przeważnie kojarzy nam się z czymś, co znamy, co sami uprawiamy lub w czego uprawianiu kibicujemy innym. Są jednak dyscypliny nietypowe i mało popularne, które mają swoich amatorów, profesjonalnych zawodników i często całkiem spore grono fanów. Poznajcie kilka z nich.

Skibobbing: jazda na „narto-rowerze”

Skibobbing to jazda na skibobie, czyli prostym pojeździe, będącym skrzyżowaniem nart z rowerem. Taki pojazd ma dwie płozy zamiast kół (przednią i tylną) oraz kierownicę przypominającą tę rowerową. Ponadto osoba zjeżdżająca na skibobie ma przymocowane do butów dwie małe narty, które pomagają się utrzymać na stoku.

Jako konkurencja sportowa skibobbing przypomina narciarstwo alpejskie. Uprawiany jest głównie w Anglii, Niemczech, Szkocji, Austrii i Szwajcarii, czyli wszędzie tam, gdzie panują odpowiednie warunki do zjazdów. Również w Polsce ma on swoją tradycję – znany jest m.in. w Beskidach i Karkonoszach.

Pojazdy podobne do dzisiejszych skibobów znane były od dziesiątków lat, np. w Szwajcarii. Poruszali się na nich górscy listonosze. Prototyp skiboba stworzył Anglik John Stevens już w 1892 roku. Kilka dziesiątków lat później Niemiec Georg Gfaller wymyślił sterowane sanki. Z połączenia obu tych pomysłów powstał dzisiejszy skibob.

Sport ten polecany jest głównie osobom, które z różnych powodów nie mogą jeździć na nartach, a chciałyby zaznać zimowego szaleństwa na ośnieżonych stokach. Dostarcza niemałej porcji emocji i adrenaliny – podczas zjazdów można osiągnąć prędkość ponad 150 km/h, są to jednak prędkości osiągane przez profesjonalnych zawodników. Przeciętnie na początkującym i średnim poziomie umiejętności można się bezpiecznie poruszać z prędkością 40-50 km/h.

Warto spróbować! Może tej zimy?

Octopush, czyli co?

Najprościej powiedzieć, że jest to hokej podwodny, choć może ciężko to sobie na pierwszy rzut oka wyobrazić. Ponadto polska opisowa nazwa nie oddaje tego sprytnego połączenia angielskich słów: octopus – ośmiornica i push – czy popychać. Pomysł na tę dyscyplinę powstał w klubie nurkowym w Wielkiej Brytanii i wziął się z chęci urozmaicenia treningu. Wymyślił go w 1954 roku trener zespołu nurków z Southsea, Alan Blake.

Octopush to gra zespołowa, w której udział bierze 8 nurków (przedrostek oct- oznacza osiem). Zasady są proste: krążek, zwany kałamarnicą, należy umieścić w szerokiej na 3 metry podwodnej bramce przeciwnika. Potrzebna jest ponadto maska do nurkowania, krótki kij do popychania kałamarnicy, rękawica ochronna i płetwy. I oczywiście wypełniony wodą basen. Mecz rozgrywany jest w dwóch częściach, każda trwa 15 minut.

Początkowo podwodny hokej znany był głównie na Wyspach. W latach 70. stał się popularny w innych krajach Europy, w Afryce i w Stanach Zjednoczonych. W 1980 roku odbyły się pierwsze mistrzostwa świata w tej dyscyplinie. Podwodny hokej zapewnia dużo frajdy, nie tylko zawodnikom, ale i oglądającym – pod warunkiem, że przynajmniej jedna ściana basenu będzie przeszklona.

Joggling, czyli biegaj i żongluj

Jeśli bieganie to dla Ciebie za mało, spróbuj biegu z jednoczesnym żonglowaniem. Joggling to połączenie dwóch słów: jogging, czyli bieganie i juggling – żonglowanie. Joggling to zatem bieganie na określonym dystansie i żonglowanie piłeczkami podczas biegu…

Tak, jest taki sport. I ma nawet swoje mistrzostwa świata. Początkowo dystans wynosił 100 metrów, a podczas żonglowania wykorzystywano 3 piłeczki. Z czasem powstały różne kategorie w tej dyscyplinie (nawet sztafeta!). Podnoszono również stopnień trudności.

Dziś rozgrywane są zawody z jogglingu na bardzo różnych dystansach i z różną ilością piłeczek. 100 m, 400 m, 800 m, przez półmaratony, maratony, aż do ultramaratonów (tj. 100 km). Na dłuższych dystansach zawodnicy przeważnie żonglują 3 piłeczkami. Na krótszych wykorzystuje się 3, 5, a nawet 7 piłeczek.

Jeśli do tej pory „tylko” biegaliście i bieganie to dla Was za mało, spróbujcie swoich sił w jogglingu. Prawdopodobnie będziecie jedynymi jogglerami (jeśli można tak powiedzieć) w okolicy.

Cycle ball – piłka rowerowa

Piłka rowerowa, czyli cycle ball, to najprościej rzecz ujmując, gra w piłkę połączona z jazdą na rowerze. Są dwie odmiany tego sportu, na trawie i na hali. Jest to sport zespołowy, choć w każdej drużynie są tylko dwaj zawodnicy. Jeżdżą oni na specjalnych rowerach, a ich zadaniem jest umieścić piłkę w bramce przeciwnika. Do tego celu mogą używać wyłącznie roweru.

Sama piłka jest szmaciana i przypomina wielkością piłkę ręczną, ale jest od niej cięższa. Rowery również przypominają te standardowe, ale mają specjalne wydłużone siodełka i podwyższone kierownice w kształcie litery U. Mają też cienkie 26-calowe koła i skrócone ramy. Niedozwolone jest dotykanie podłoża stopami – te muszą spoczywać wyłącznie na pedałach.

Mecze piłki rowerowej są emocjonujące i krótsze niż w futbolu. Rozgrywki trwają w sumie 28 minut i podzielone są na dwie części po 14 minut. Spotykane są również odmiany piłki rowerowej w drużynach 5-osobowych. Wówczas mecz trwa 30 minut. W Polsce sport ten jest mało znany, ale już w sąsiadujących krajach Niemczech, Austrii czy Czechach dość popularny.

A może sandboarding?

To dyscyplina polegająca na zjeżdżaniu na desce podobnej do snowboardowej, ale nie po ośnieżonych stokach, a po piasku. Sport idealny dla wszystkich fanów desek, którzy mają do dyspozycji piaskowe zbocza, wydmy lub kawałek pustyni. Istotne jest również nachylenie stoku, które powinno być większe niż stoku ze śniegiem, a to dlatego, że piasek powoduje większe tarcie.

Sandboarding stał się popularny zwłaszcza tam, gdzie panują dobre warunki do jego uprawiania: w krajach Afryki Południowej, Australii, Dubaju, Japonii i Stanach Zjednoczonych. Również w Peru i niektórych krajach Ameryki Środkowej zjeżdżanie na desce po piaskowych zboczach i wydmach stanowi popularną atrakcję turystyczną.

Od 1990 roku rozgrywane są Mistrzostwa Świata w sandboardingu – i to w kilku konkurencjach. Na takiej desce można rozwinąć naprawdę duże prędkości. Rekord Guinnessa w szybkości zjazdu na desce po piasku wynosi 92,12 km/h i należy do Henrika Maya, Niemca mieszkającego w Namibii.

Sandboarding oferuje podobne emocje jak snowboarding, dostarcza podobnej porcji adrenaliny i wymaga podobnych umiejętności jak zjeżdżanie po śniegu. W Polsce nadal stanowi egzotyczną, letnią odmianę snowboardingu, ale ma już całkiem sporo fanów. To może się podobać: zamiast zimnego, mokrego śniegu – ciepły, miękki piasek. Wiele osób to zachęca. Również ci, którzy w lecie nie mogą doczekać się zimy, by pozjeżdżać na desce, nie będą zawiedzeni. Warto wspomnieć, że i zjeżdżanie na nartach ma swój odpowiednik na wydmach – nazywa się sand skiing.

________________________________

Człowiek z natury jest kreatywny i lubi łączyć ze sobą różne rzeczy. Z tego rodzą się często wspaniałe idee i wynalazki. Podobnie jest w sporcie. Mamy nadzieję, że w tym tekście znaleźliście sporą porcję inspiracji. Po poznaniu tak różnorodnych aktywności ciężko stwierdzić, że nie ma w czym wybierać – każdy przy odrobinie dobrych chęci znajdzie coś dla siebie. Jeśli mimo to przyszłoby Wam na myśl, że nie ma sportu, który moglibyście uprawiać, to po prostu wymyślcie go sami. Powyższe przykłady pokazują, że od tego wszystko się zaczyna. Powodzenia!

WRÓĆ DO LISTY ARTYKUŁÓW